Zbiórka była zaplanowana na 4:30. Toż to środek nocy, ale jak mus to mus :/ Jeszcze chwila na upakowanie bagaży do autobusu, zajęcie miejsc i ruszamy w drogę. Wszyscy mieli świetne humory. Entuzjazm dopisywał nam od samego początku. Szkoda, bo myślałem, że trochę się zdrzemnę :-| Mieliśmy bardzo fajnego przewodnika. Opowiadał liczne ciekawostki o Warszawie, w której sam kiedyś mieszkał. Jak się potem okazało, pan Krzysztof to kolega mojego taty. Ten świat jest taki mały...
Mieliśmy chyba dwa postoje. Zatrzymaliśmy się jeszcze w Wilanowie. Spotkaliśmy nieśmiertelnego Krzysztofa Ibisza, ale jakoś nikt nie rwał się do autografów. No nic. Pojechaliśmy dalej i po 11:00 zwiedzaliśmy Pałac Prezydencki. Gospodarza niestety nie było - pewnie zrobił sobie wycieczkę „Bronkobusem”... Ok. 13:00 weszliśmy do sali posiedzeń Senatu oraz zwiedziliśmy siedzibę Sejmu. Później przyszedł czas na Łazienki Królewskie, w których jest naprawdę pięknie i rześko, do czego przyczynia się okalająca te tereny flora. Mieliśmy trochę czasu wolnego, więc wszyscy uskuteczniali spacery. Wiewiórki były dość namolne i nie rozumiały, że głodni gimnazjaliści pochłonęli cały zapas żywności podczas długiej drogi. Skoczne gryzonie dosłownie wchodziły nam na kolana :-)
O godz. 18:00 zjedliśmy obiadokolację. Drugoklasiści narzekali na jedzenie. No cóż, nie znają życia... Gdyby spróbowali specjałów z naszej zeszłorocznej wycieczki, które zresztą zbyt długo w moim żołądku nie zabawiły, to zmieniliby zdanie. Po kolacji udaliśmy się do hostelu, który z zewnątrz nie wyglądał za ciekawie. Na dodatek dentysta za oknem z kratą nie dodawał wszystkiemu uroku. W środku nie było jednak tak źle. Cisza nocna miała rozpocząć się o 23:00, ale KTOŚ chyba nie rozumie pojęcia CISZA NOCNA. Nikt się nie wyspał, na szczęście następnej nocy obyło się bez pielgrzymek i złości.
Drugiego dnia zjedliśmy śniadanie w hostelu i ruszyliśmy na Powązki Wojskowe. Później spacerowaliśmy po Rynku Starego Miasta oraz Krakowskim Przedmieściu, a także zobaczyliśmy zmianę straży przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Ok. godz. 16:00 mogliśmy poczuć się jak powstańcy, bo zwiedzaliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego. Wieczorem zjedliśmy kolację i udaliśmy się do hostelu.
Ostatniego dnia zgodnie z planem udaliśmy się na Stadion Narodowy, po którym poruszaliśmy się "Trasą Piłkarza", oraz zgłębiliśmy tajniki wiedzy w Centrum Nauki Kopernik.
Ostatniego dnia zgodnie z planem udaliśmy się na Stadion Narodowy, po którym poruszaliśmy się "Trasą Piłkarza", oraz zgłębiliśmy tajniki wiedzy w Centrum Nauki Kopernik.
Czas zleciał szybko i przyjemnie. Szykowała się jeszcze długa podróż. Ok. 23:00 byliśmy w Łańcucie :-) Nie żałuję, że pojechałem. Bardzo pozytywni ludzie oraz ciekawy program. Takie... 9/10 :-D
Autor: Jonasz Giemza
Ech... Obezwłaniło mnie twoje odniesienie do naszej zeszłorocznej wycieczki - naraz do mózgu poczęły się pchać wspomnienia ciekawych doświadczeń z odwiedzin Dolnego Śląska; ten wspaniały wodoodporny autobus, powszechnie dostępne schronisko na pagórku... I, oczywiście, wyżywienie niczym nektar z ambrozji! Dzięki za sprawozdanie oraz (szczególnie) za odświeżenie pamięci, łatwiej będzie porównać ten wyjazd do jutrzejszej kolejnej wyprawy!
OdpowiedzUsuńTrzecioklasistom życzymy udanej wycieczki i niezapomnianych wrażeń! Z niecierpliwością czekamy na relację z Waszej wyprawy! ;)
OdpowiedzUsuń