expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>


środa, 13 maja 2015

Wycieczka dla (nie)czystych

O godzinie 7 rano 7 maja bieżącego roku miało miejsce tajemnicze dla osób postronnych zgrupowanie - otóż my, czyli 33 uczniów klas trzecich wraz z czterema opiekunami, niecierpliwie gotowaliśmy się do podróży na położoną na północ w stosunku do naszego ulubionego miasta Lubelszczyznę. 
Wyprawa  rozpoczęła  się  całkiem  niewinnie  -  bez  większych  problemów  władowaliśmy się z bagażami do autokaru, który wkrótce spokojnie ruszył w drogę, w trosce o nasze bezpieczeństwo nie przekraczając dozwolonej prędkości w zasięgu rażenia fotoradarów...
Ledwo minęły dwie godziny jazdy, już w okolicach Janowa Lubelskiego skręciliśmy w wąską szosę między drzewami witających nas lasów janowskich. Tam też czekały na nas pierwsze atrakcje: najpierw rozwiązywaliśmy niewyobrażalnie trudną zagadkę kryminalną - szukaliśmy sprawcy śmierci znajomego (choć nie nam) wilka. Gdy wreszcie zdemaskowaliśmy winnego, nie dano nam spokoju, ale podzielono na dwie grupy i nakazano wsiąść do czekających nieopodal  Land  Roverów.  Kiedy,  niepewni  swej  najbliższej  przyszłości,  ulokowaliśmy  się na  ławach,  pojazdy  ruszyły  z  kopyta  i  pomknęły  w  las.  Ale  nie  po  to,  abyśmy  poczuli wiatr   we   włosach...   Terenówki   szybko   skręciły   w   nieprzebyte   podmokłe  szutry, gdzie kierowcy poczęli z wyraźną premedytacją zakopywać się w błocie, natomiast dokonawszy swego niecnego dzieła, powiedzieli, że sami mamy ich samochody przepchnąć na  drugą stronę.  Zabawa  doprawdy  przednia - śmiać się z widoku kolegów tarzających się w błocie, by po chwili samemu zrównać twarz z brudną mazią... Jak to się mówi: brudne dzieci to szczęśliwe dzieci!





Lecz to nie było wszystko. W nocy, bo wybiła wtedy godzina 21, wyruszyliśmy z bezpiecznego, ciepłego budynku mieszkalnego na długą, niebezpieczną i wyczerpującą wędrówkę po puszczy, aby spotkać pana Holinexa z szubienicznym sznurem oraz odnaleźć cenny skarb...
Drugiego dnia po obiedzie ponownie zasiedliśmy w autokarze, by pożegnać region Janowa Lubelskiego i zwiedzić obóz koncentracyjny Majdanek oraz zabytkowe centrum Lublina.
Do Łańcuta powróciliśmy około godziny 22:30. 
Reasumując,   chociaż  wyjazd   był   stosunkowo  krótki  (w  końcu  zaledwie  2  dni), myślę, że wszyscy uczestnicy wybornie się bawili. Jedzenie było bardzo pożywne i, wyjątkowo, chyba nikomu nie zaszkodziło. W moim skromnym rankingu dotąd przeżytych wycieczek szkolnych przygoda w województwie lubelskim uplasowała się na chwalebnym drugim miejscu, ustępując jedynie zeszłorocznej pielgrzymce na Dolny Śląsk.

Autor: Radosław Szczęch

1 komentarz:

  1. Dla sprostowania, pan Holinex, który nas nastraszył w puszczy, to tylko przydomek jaki nadałam osobiście mężczyźnie przebranemu za śmierć. :)

    OdpowiedzUsuń